• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

olza

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31 01 02 03

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Grudzień 2010
  • Maj 2010
  • Grudzień 2009
  • Październik 2007
  • Styczeń 2006
  • Sierpień 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum grudzień 2009


Sorry, I can't hear you

I znowu mam tysiąc myśli, które przemykają przez moją głowę z szybkością jerzyka (czyli jakieś 200 km na godzinę). Ale czy to coś złego, że chciałabym być częścią życia kogoś, kogo kocham? I po co po raz kolejny zaczynać rozmowę na ten temat, skoro i tak zawsze kończy się tak samo. Że nikt nie jest winny, a już najbardziej on, bo przecież to nie jego wina, że mieszkamy tak daleko. W końcu wczoraj wyparowałam z pytaniem, czy może się mnie wstydzi przed swoimi znajomymi? Ależ gdzie tam, troszczy się tylko o to, żebym nie była zniesmaczona tym, gdzie miałabym z nimi przesiadywać. Że niby lokal nie do końca dobry. Ta, jasne. Może nie powinnam się tym przejmować, bo przecież widujemy się tak często. Rozumiem, że każde z nas ma swoich znajomych, swoje sprawy. Ale czy chociaż ułamka tych spraw nie możemy dzielić? Może wydziwiam, ale mam ku temu prawo. W końcu jestem kobietą :P!

17 grudnia 2009   Komentarze (2)

Bez tytułu

Dzisiejszy dzień należy zaliczyć do udanych. Chociaż wczorajsza druga połowa też nie należała do najgorszych, a to wszystko zawdzięczam jak zwykle M. On jeden potrafi postawić mnie do pionu, wie, że ze mną nie można grzecznie i delikatnie. Czasem trzeba przełożyć przez kolano i... dać po tyłku. Bo czasami im bardziej na głos się zapieram, tym bardziej w środku wszystko się przewraca. Nie wiem dlaczego tak mam, ale im bardziej potrzebuję pomocy kogoś bliskiego, tym bardziej się zapieram. Bynajmniej nie zgrywam twardziela, po prostu jakąś taką blokadę posiadam.


Od kilku dni chodzę strasznie senna i chociaż śpię po kilka ładnych godzin dziennie, to nic nie pomaga. Chyba ta zmiana pogody tak na mnie działa, bo niczym misie na zimę - moje ciało też chce zapaść w zimowy sen. Niedługo wolne i oby udało mi się choć troszkę poleniuchować...

12 grudnia 2009   Komentarze (2)

Ale to już było

Ponoć człowiek zawsze tęskni za tym, co utracił. Tylko jak można tęsknić do czegoś, czego się już nie pamięta, bo miało miejsce tak dawno? Spokój. Słowo zapomniane przeze mnie i moją rodziną już od... ilu? 8 lat? Może 9... I jeszcze mam wyrzuty sumienia po raz kolejny odmawiając znajomym spotkania. Bo w środku coś blokuje i są takie dni, że nie można udawać, że wszystko jest w porządku, albo że tak naprawdę nic wielkiego się nie dzieje. Każdy ma takie problemy, na jakie zasługuje? Czy rzeczywiście? Nie zamierzam się nad tym rozwodzić, podważać to, w co każdy z nas wierzy czy jaki system wartości wyznaje. Ale ja się nie zgadzam, bo nie zrobiłam niczego, co kazałoby mi patrzeć na to, co życie robi z moimi najbliższymi. Ja jestem jeszcze młoda i mogę zmienić swoją przyszłość, jednak co pozostało im? Najgorsze jest to, że instytucje mające w swoich statutach zapisane, że przede wszystkim człowiek i obrona jego praw, patrzą tylko jak tu człowieka załatwić, pozbawić wszystkiego i puścić z przysłowiowymi skarpetkami jedynie. Nie jestem już dzieckiem, nie jestem jednak zupełnie dorosła. Jednak kiedy patrzę na to, co człowiek robi człowiekowi, to narasta we mnie takie poczucie krzywdy, niesprawiedliwości, że chce mi się wyjść na środek ulicy, krzyczeć, tupać nogami. Chciałabym móc potrząsnąć tymi idiotami, uderzyć w twarz i powiedzieć, żeby się wreszcie ocknęli. Ale muszę być twarda, pocieszać rodziców i na tyle, na ile umiem, sprawiać im radość. Bo co mi pozostało? Z wiatrakami walki nie wygram.

11 grudnia 2009   Komentarze (1)

Jesienno-zimowo

Za oknem straszna szaruga, mokro, zimno i mgliście. Pomimo tego, że nie cierpię zimy, zimna, śniegu i wszystkiego, co jest z tym związane, to wolę już sytuację, kiedy spadnie Ci koło domu 2 metry śniegu, mróz zamrozi wszystkie zamki i kłódki, niż patrzeć na to, co aktualnie dzieje się za moim oknem.

Chyba powinnam zapisać się na zajęcia z boksu, bo wolę w ten sposób rozładowywać frustracje, niż krzyczeć, tupać nogą albo kręcić nosem. Latanie z odkurzaczem, pucowanie okien już też nie pomaga. No, może tylko na chwilę. Chociaż z tym rozładowywaniem frustracji tez muszę uważać, bo ostatnio na wfie dostałam tak szpetnie piłką, że chyba coś mi w kości strzeliło, bo od ponad tygodnia chodzę i jęczę, i już nawet pojemnika z piciem odkręcić nie umiem. W sensie że korka, nie butelki. Niby nie puchnie, smaruję fastumem, ale i tak boli jak diabli.

Czuję się trochę jak na przysłowiowym rozdrożu - bo po 2 latach zaczynam dochodzić do wniosku, że co tak właściwie ja robię na swoim kierunku. Nawet nie chodzi o to, że uczę się do kolosów, zaliczeń, a od początku semestru ciągle coś zawalam. Nie jest tak, że jestem kompletnym ciemniakiem i nie rozumiem podstawowych wiadomości albo nie umiem czegoś wykuć na pamięć. Z jednej strony szkoda mi czasu i sił, które poświęciłam temu, co robię. Ale z drugiej strony - mam do końca życia tkwić po same uszy w czymś, co mnie kompletnie nie interesuje? Wiem, wiem, miałam o tym myśleć przy składaniu papierów. Ale jak można wymagać od 19 letniej osoby wiedzy, czym chciałaby się zajmować przez resztę życia? Kiedy człowiek jest młody, to głowę ma pełną marzeń, planów, pomysłów. Dlatego zdecydowałam starać się o przyjęcie na zupełnie inny kierunek. Co z tego wyjdzie - nie wiem. Na razie nie zamierzam rezygnować ze studiów, po prostu zobaczę, jak się dalej potoczy mój plan. Ktoś mądry powiedział kiedyś, że planowanie to czas stracony - owszem, ale życie bez jakiegokolwiek planu tez nie jest rozsądne.

Powiedział, co wiedział, a teraz idzie zjeść :)

08 grudnia 2009   Komentarze (1)
Olza | Blogi