Bez tytułu
Dzisiejszy dzień należy zaliczyć do udanych. Chociaż wczorajsza druga połowa też nie należała do najgorszych, a to wszystko zawdzięczam jak zwykle M. On jeden potrafi postawić mnie do pionu, wie, że ze mną nie można grzecznie i delikatnie. Czasem trzeba przełożyć przez kolano i... dać po tyłku. Bo czasami im bardziej na głos się zapieram, tym bardziej w środku wszystko się przewraca. Nie wiem dlaczego tak mam, ale im bardziej potrzebuję pomocy kogoś bliskiego, tym bardziej się zapieram. Bynajmniej nie zgrywam twardziela, po prostu jakąś taką blokadę posiadam.
Od kilku dni chodzę strasznie senna i chociaż śpię po kilka ładnych godzin dziennie, to nic nie pomaga. Chyba ta zmiana pogody tak na mnie działa, bo niczym misie na zimę - moje ciało też chce zapaść w zimowy sen. Niedługo wolne i oby udało mi się choć troszkę poleniuchować...
Dodaj komentarz