Bez tytułu
Luty nam się kończy. A ja jestem chora. Zapuchnięta twarz, czerwony nochal i siorbanie do chusteczki co 5 minut - chyba nie ma romantyczniejszego widoczku :D! Ale i tak jestem zuch dziewuszka - wytrzymałam tyle miechów bez najmniejszego katarku :P.
Ostatnio zrobiłam z siebie, co pewnym jest, kompletnie stukniętą idiotkę - ale co tam :D. To nie pierwszy raz :D. Muszę za to podziękować mojej koleżance, która zaraz poleciała i wszystko tej osobie wypaplała... no cóż. Bywają ludzie, klamki i parapety :P.
Chce mi się z kimś pogadać, bo lubię to robić. Ale, jak na złość - nie ma z kim :(. Może jednak ktoś mnie zaskoczy i zmieni obecny stan rzeczy ;)?