wtorek
Za szybko. Za szybko to wszystko się dzieje. A ja potrzebuję trochę czasu, żeby wszystko przemyśleć, przeanalizować i dojść do jakichś konstruktywnych wnioskaczów. Ale tego czasu to mam akurat ostatnimi czasy tak dużo, że szok (czyt. praktycznie wcale).
To ciepło było jednak złudne. Wszystko było złudne. Ja już nie wiem. Nic nie wiem. A chcę, naprawdę! I to bardzo. Jestem nienormalnie wręcz niezdecydowana. A wszystko wokół jakby sprzysięgło się przeciwko mnie i nie pomaga mi.Na codzień jestem bezproblemową osobą dla innych, ale sama z sobą wytrzymać nie umiem. Mam wrażenie, że tylko On jeszcze mnie wysłuchuje i stara się dać mi jakieś wskazówki, delikatnie wskazać właściwą drogę. Ale z moim wzrokiem jest coraz gorzej. Wytężam go i nie widzę. Coraz częściej.
Czy warto spróbować jeszcze raz?