Pączek ;o)
No, dzisiaj było o niebo lepiej niż wczoraj ;o). Chyba coś jest w tym, że baby dadzą sobie radę... W każdym razie dostało się piątkę z matmy i jakoś nabrałam ochoty do życia. Uczyłam się z piekielnej chemii i fizyki i zobaczymy jutro, co z tego wyniknie... Będę walczyć niczym lew o to, by mnie spytali ;o). Sorry - jak lwica ;o).
Co do atmosfery, to w domku jest dobrze, bez większych awantur ;o). Dzisiaj nawet nauczyłam się zapalać zapałki... śmiejcie, się, śmiejcie, ale miałam do nich uraz z dzieciństwa... i to wielki krok do przodu... milowy w moim życiu ;o). Jako mały krasnal zjadałam główki od zapałek, ale to nie o to się rozbiega. O.K., skończmy temat zapałek. :o)
Dzisiaj Rafał wyznał mi, że żyć beze mnie nie może i beze mnie długo nie wytrzyma :o). Prawda jest taka, że ja bez niego też nie mogę żyć, ale to wszyscy wiedzą. Hehe, on zresztą też ;o). Ale ja nic nie mówiłam, raczej sam się domyślił.
Teraz wcinam pączka i klawiatura nie wygląda za czysto ;o). Wracam więc do pączka i gorąco was ściskam :o).