Wrocilam
Wczoraj wybralam się z Kasią i Rafalem do miasta. Polaziliśmy, pożartowaliśmy. Przypomnialy mi się dobre czasy. Ale, oczywiście, Kasia nie bylaby spokojna, gdyby nie wywolala awantury. Bo chciala sobie kupić spodnie. Ale ja i Rafal chcieliśmy iść do parku. To ta musiala na środku miasta zrobić scenę, że jestemy tacy okrutni, że wiedzialam o tym, że ona chce sobie kupić spodnie itp. itd. Czyli z winy Rafala przeszla na moją winę. W końcu się wkurzylam, bo ileż można wysluchiwac falszywych oskarżeń pod swoim adresem i przygadalam jej: "No tak, jak nie ma na kogo zrzucić winy, to najlepiej na mnie!". A Rafal na to:" I tutaj się z tobą zgadzam!". I to rozladowalo sytuację. W sumie Rafal jest drugą osobą na calutkim świecie, która mnie potrafi naprawdę rozbawić. To dobrze, jeśli czlowiek posiada takich znajomych. Ja mialam to szczęście. Chociaz czasami sie posprzeczamy, nie zaprzeczam, to jednak zawsze się godzimy. I tak powinno być :-).
Dzisiaj praktycznie caly dzień siedzialam w domku. A wlaściwie w bloku.
Wczoraj mama widziala moje kochanie. Ech. Tylko parę kroków mnie od niego dzielilo. Moglam dlużej stać pod zegarem... Ech...
Jak Bóg pozwoli (zawsze należy pamiętać o nim), to w weekend pojedziemy oglądać psiaki. Może niedlugo będziemy miec wlasnego???? Ależ bym tego chciala... Trzeba się pomodlić. Tylko bez uśmieszków :-)/
Zwykly dzień, zwykly chlopak... A ja go tak kocham... Ale on mnie nie widzi... Patrzy w niebo...