1 września - czy będę nudna, pisząc,...
Nie cierpię tego dnia. Nie cierpię szkoły. Tak mówią wszyscy uczniowie, być może i studenci. Taki już jest żywot młodego człowieka, że musi zapylać do szkoły. Żeby to tylko się szybko skończyło... Tylko, że potem będę to wszystko wspominać jako najlepsze lata mojego, jakże krótkiego, życia.
Wstałam o 9:20. Szybko zjadłam śniadanie, umyłam się i ubrałam. Lekko sie umalowałam (w końcu 3 gim., to chyba mogę :-)) i pojechałam do szkoły. Wiadomo - uściski, całusy itp. itd. Po krótkiej gadce dyrektora rozeszliśmy się do klas, wychowawczyni podała nam plan na jutro i do domu. Od tamtej pory nie mogę dojść do siebie - jak ja przeżyję ten koszmar?? Argh... Nie cierpię tego. Ale cóż. Może potem mi przejdzie. To narka :-)