Rodzinny wypad
Ach... Nie ma to jak rodzinne wypady na zakupy :-). Lekkie klotnie o to, ile co kosztuje itp. I tak dobrze, ze nie mam rodzenstwa, bo kto wie, co by sie dzialo ;-). No, ale wreszcie wczoraj wybralismy sie po najpotrzebniejsze rzeczy. A tak poza tym, to wreszcie mam kupione jakies buty na lato :-). Oczywiscie nie obyloby sie bez spotkan znajomych z miasta: "Oooo! Witajcie! Jaks ei macie? Jedziecie gdzies na wakacje?" - typowe zagadanko. To niesamowite - nawet w hipermarkecie cie odnajda. Maja chyba jakies GPS-y ;-))). Ale po tym, jakze pouczajacym wypadzie, wracalimy do domu w swietle zachodzacego slonca. A ja spiewalam sobie Shanie Twain - Forever and for always. Nie wiem, ale ta cholera sie do mnie przyczepila :-))). Moze dlatego, ze jestem w jakims takim nastroju... Tkliwa jestem ostatnio, poplakuje sobie po katach. Ale tak to juz jest - niewatpliwy i swoisty "urok" wieku dorastania. Przypomnial mi sie kupel z klasy. Kiedys Ania plakala i nikt nie wiedzial dlaczego. W takich sytuacjach zawsze sie pociesza druga osobe. To ja z innymi dziewczynami ja pocieszamy, a Maciek pyta mnie:
- Co jej jest??
- Placze, nie widzisz?
- Ale dlaczego?
- Tego nie wie nikt. Burza hormonow ;-).
- Burza? Chyba caly HURAGAN!
Milo czlowiekoi, jak sobie przypomina takie mile zdarzenia... :-).
Mama jeszcze spi, tata w pracy, a ja pisze i pisze :-). No, i czytam, ma sie rozumiec :-). No to wracam do lektury. Papa
Dodaj komentarz