Lenny Kravitz - California #164
Niech to wreszcie się zacznie, bo przez to chodzenie w stresie, to prędzej zejdę, niż rozpocznę kolejny rok nauki jako grzeczna uczennica ;).
No i przepraszam za to opuszczanie się w pisaniu... sama nie wiem, co ugryzło mojego dostawcę neta... chyba ma zły miech ;).
Zresztą nie było za dużo co opisywać... ostatnie dni mijają mi na rozmyślaniach i dumaniu ;). Spotykam się z moją dobrą kumpelą. Tą samą, u której opalałam się rok temu ;). I siedzimy sobie wśród drzewek i marzymy o niebieskich migdałach. Przy okazji słuchamy sobie szumu wspomnianych wcześniej drzew i śpiewu ptaszków, hehehe :D!
Chyba zacznę nosić śliniak... tylko bez śmiechów :D! Ostatnio nawet nie potrafię po ludzku umyć zębiszczy... moglibyście zobaczyć moją koszulkę :D!
No a teraz zmykam zjeść jakieś śniadanko... bo wstałam ponad godzinę temu, a jeszcze nic nie wszamałam :D! Ale ten typ tak ma ;). Adios amigos :P!
Dodaj komentarz