Dido - See The Sun
Dzisiaj wyśmiałam się w szkole za wszystkie czasy... To wszystko dzięki niezastąpionej Majce, która pomogła mi się uśmiechnąć, a potem to jakoś sie rozkręciło... Oczywiście nie obyło się bez zboczonych poczynań w/w koleżanki :D... Jeśli chodzi o TE sprawy, to nikt nam nie dorówna :P. A tak poza tym, to zdobyłam dzisiaj kilka piątek, co na pewno na złe mi nie wyjdzie ;) Trzeba sobie podciągnąć jakoś te oceny zniszczone brakiem nauki. A wszystko przez tego gagatka, Rafała, który się teraz byczy w domu. Przeze mnie, ale chodzi o sam fakt ;). Tak jakoś smutno było mi dzisiaj bez niego. Po szkole urządziłam sobie z rodzicami szalony rajd po sklepie (spłynęło trochę gotóweczki ;)). Naciągnęłam ich na moje ukochane pralinki :). Poza tym Kaśce nie udało się dzisiaj zdać z chemii... i boroka ma przechlapane w domu... Serce mi pękło, kiedy zobaczyłam ją taką smutną, jej łzy spływające twarzy, która zawsze była uśmiechnięta... a to przecież ona niedawno mnie wspierała z powodu matmy... Wszyscy wyszli z klasy i ją taką samą i zapłakaną zostawili. Wróciłam po nią, objęłam ją ramieniem i razem zeszłyśmy do szatni, ubrałyśmy się i powędrowałyśmy do domu. Nie było u mnie nikogo, więc zrobiłam nam naleśniki (mistrz patelni ze mnie ;)), posmarowałam je kilku(metrową ;))centymetrową warstwą dźemu i nalałam nam soczku jabłkowego. Jakoś udało mi się ją rozweselić. Wiadomo, to nie to samo, co dobrze zdany sprawdzian... ale tylko to mi pozostało. Potem odprowadziłam ją do domku. Za niedługo przyjechali rodzice. Teraz będę się brać za lekcje (jutro odpytywanki i kartkóweczki). Życzę wam miłej reszty dnia i spokojnej nocy :). Pa
Dodaj komentarz