Babcia i ja
Ta noc była koszmarna - najpierw obudziła mnie potrzeba udania się do toalety z wiadomych powodów, a potem obudził mnie nad ranem ból prawego jajnika. Nie mogłam zasnąć, nie mogłam się ułożyć, bo w każdej pozie bolało mnie bardziej. W końcu, jak już świtało, zmęczona wszystkim - zasnęłam. Punkt dziewiąta obudziła mnie moja babcia telefonem:
Babcia: Nie obudziłam cię? Nie śpisz już??
Ja: Nie, nie babciu. Właśnie wstałam.
Babcia: Wiesz, ja przyjdę przed dziesiątą. Może być?
Ja: Alez oczywiście babciu. Nawet możesz przyjść trochę później, po dziesiątej.
Babcia: Tak? Na pewno?
Ja: Tak.
Babcia: Dobrze. To pa.
Ja: Pa babciu, buziaki.
I miałam już po śnie. Jeszcze do tego ten cholerny jajnik znowu zaczął mnie boleć. Teraz ból promieniował w całym prawym boku, więc nie mogłam praktycznie chodzić. Ale dzielna olza zawsze da sobie radę, więc poszłam do rodziców, pościeliłam łóżeczko i włączyłam jakąś muzyczkę w TV, żeby mi się milej sprzątało. Punkt 9:54 przyszła babcia. Ogarnęłyśmy w domku, babcia przeczytała sobie kilka gazet, pogadałyśmy i przyszli rodzice. Tata przyniósł malinki i teraz mam na nie taką chętkę, że nogi samie kierują mi się w stronę kuchni :-). Więc pozwolę się prowadzić :-).
Dodaj komentarz